Discussion:
rosyjski jazz
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
pd
2007-01-17 22:02:55 UTC
Permalink
czy ktos moze mnie naprowadzic na jakis dobry rosyjski jazz? jesli chodzi o
rodzaj to ciezko mi powiedziec. smakuje to co dzialo sie w polskim jazzie za
czasow komedy i nastepnych ale z pewnych powodow osobistych nurtuje mnie jak
sie tzw. rosyjska dusza w jazzie odbila .. i jakos nie wiem nic na ten
temat. a moze cos takiego nie istnieje?

pozdr
nn
Grogul
2007-01-17 22:38:47 UTC
Permalink
Post by pd
czy ktos moze mnie naprowadzic na jakis dobry rosyjski jazz? jesli chodzi o
rodzaj to ciezko mi powiedziec. smakuje to co dzialo sie w polskim jazzie za
czasow komedy i nastepnych ale z pewnych powodow osobistych nurtuje mnie jak
sie tzw. rosyjska dusza w jazzie odbila .. i jakos nie wiem nic na ten
temat. a moze cos takiego nie istnieje?
pozdr
nn
Istniej, Google Twoim przyjacielem

http://www.google.pl/search?hl=pl&sa=X&oi=spell&resnum=0&ct=result&cd=1&q=russian+jazz&spell=1
--
Pozdrawiam
Grzegorz
(Adres zakodowany w ROT13)
Adam Szulc
2007-01-18 20:42:51 UTC
Permalink
Użytkownik "pd" napisał

(...)
nurtuje mnie jak sie tzw. rosyjska dusza w jazzie odbila
.. i jakos nie wiem nic na ten temat. a moze cos takiego
nie istnieje?
Ciekawy temat. Strony wskazane przez duet G-G
(Grogul-Google) zawierają dużo informacji, ale nie zastąpią
one żywych kontaktów. Byłem w dawnych czasach na koncertach
kilku zespołów ze Związku Sowieckiego, choć nie jestem pewny
w których z nich grali rdzenni Rosjanie. W konwencji
klasycznej bardzo podobał mi się zespół Germana (Hermana)
Łukjanowa, co ciekawe szczególnie sekcja rytmiczna. Wśród
awangardy prym wiodło trio Wiaczesława Ganielina (z Wilna,
więc chyba nierosyjskie), które nagrywało na tzw. Zachodzie,
m. in. w Leo Records. Pamietam też zespół Archangielsk
grajacy w latach 80-tych dość odważne i przekonujące free.
Jest jeszcze film "Zrodził nas jazz" ("My wsie z dżaza") o
pianiście wyrzuconym z konserwatorium za granie jazzu. Mało
realistyczny ale dość śmieszny.

Tak więc trudno żeby naród, który wydał Strawińskiego,
Szostakowicza (właśnie słucham kwartecików smyczkowych),
Prokofiewa, Czajkowskiego (nie przepadam) itd nie wydał
kilku dobrych jazzmanów. Nawet mając na uwadze cenzurę,
walkę z imperializmem i brak Murzynów.

Pozdrawiam,

Adam
George
2007-01-19 10:53:07 UTC
Permalink
Post by Adam Szulc
Tak więc trudno żeby naród, który wydał Strawińskiego,
Szostakowicza (właśnie słucham kwartecików smyczkowych),
Prokofiewa, Czajkowskiego (nie przepadam) itd nie wydał
kilku dobrych jazzmanów. Nawet mając na uwadze cenzurę,
walkę z imperializmem i brak Murzynów.
Wniosek wydaje się być logiczny, ale w tamtym kraju zawodzi też i logika.
Np. jak to możliwe, że naród, który dokonuje podboju kosmosu nie
potrafił wyprodukować choć jednego samochodu osobowego, odbiornika TV,
czy też zwykłego męskiego garnituru na średnim europejskim poziomie?
Jurek Plieth.
--
http://plieth.com
j.kowalski
2007-01-19 16:15:32 UTC
Permalink
Post by George
Tak więc trudno żeby naród, który wydał Strawińskiego, Szostakowicza
(właśnie słucham kwartecików smyczkowych), Prokofiewa, Czajkowskiego
(nie przepadam) itd nie wydał kilku dobrych jazzmanów. Nawet mając na
uwadze cenzurę, walkę z imperializmem i brak Murzynów.
Wniosek wydaje się być logiczny, ale w tamtym kraju zawodzi też i logika.
Np. jak to możliwe, że naród, który dokonuje podboju kosmosu nie
potrafił wyprodukować choć jednego samochodu osobowego, odbiornika TV,
czy też zwykłego męskiego garnituru na średnim europejskim poziomie?
Nie jestem przekonany, że jest to wynikiem zawodzącej logiki.
To, że naród nie wyprodukował, nie znaczy, że nie potrafił...
Wszak fakt, że północni Koreańczycy nie bardzo mogą się wyżywić, wcale nie
znaczy, że ich naród nie potrafi zalać świata dobrami przemysłu ciężkiego
czy konsumpcyjnymi. Przedstawiciele tegoż wszak samego narodu mieszkający
kilkaset km na południe, robią to ze sporym sukcesem. Podobnież ci sami
Niemcy którzy nic lepszego od Trabanta czy Wartburga nie zrobili na
wschodzie kraju, na zachodzie robili M-B i BMW. A naród ten sam.
W jazzie Art Ensamble of Chicago lubił przypominać ostatnim kawałkiem na
wielu płytach, że mogą grać zwykły, ostro swingujący jazz. I podobnie
większość muzyków awangardowych może zagrać balladę nie gorzej niż Ben
Webster, ale tego nie robi.
Czy z braku logiki?
;-)
Może po prostu w Rosji nikt z tych najbardziej wrażliwych muzyków nie
załapał bakcyla jazzowego. Ale załapał i jest genialny, ale jest biedny i
mieszka w Krasnajarsku i nikt o nim nie wie...
Roman
PS. Prawie chyba wszyscy rosyjscy klasyczni kompozytorowie którzy urodzili
się wystarczająco późno by zetknąć się z jazzem, napisali jakieś tam 3-cio
nurtowe kawałki [zanim to się jeszcze nazywało 3-cim nurtem].
Post by George
Jurek Plieth.
--
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/
George
2007-01-19 17:15:38 UTC
Permalink
Nie jestem przekonany, że jest to wynikiem zawodzącej logiki...
Może po prostu w Rosji nikt z tych najbardziej wrażliwych muzyków nie
załapał bakcyla jazzowego. Ale załapał i jest genialny, ale jest biedny
i mieszka w Krasnajarsku i nikt o nim nie wie...
Być może masz rację co do tego, że nie stworzono im (znaczy muzykom)
minimalnych choćby warunków do tego, aby zaistnieć jako muzycy jazzowi.
A może przyczyna jest dużo bardziej skomplikowana i zahacza wręcz o
predyspozycje genetyczne. Żeby nie być gołosłownym. Z tego co mi
wiadomo, to pomimo tego, że jazz jest w Japonii niezwykle popularny, to
ogranicza się ta popularność jedynie do słuchania. Występy światowych
jazzmanów nie są tam czymś wyjątkowym, a i sprzedaż płyt jazzowych
kwitnie - można sprawdzić choćby na japońskim eBayu. Kudy nam do takiej
ilości świetnych nagrań w sklepach. Jednocześnie, czy ktoś słyszał o
japońskim zespole stricte jazzowym, lub tylko muzyku, który odniósł
jakiś światowy sukces? Bo chyba Otomo Yoshihide's New Jazz Ensamble nie
pasuje ani z racji repertuaru, ani popularności?
J.
--
http://plieth.com
Adam Szulc
2007-01-19 17:44:49 UTC
Permalink
Użytkownik "George" napisał

(...)
Z tego co mi wiadomo, to pomimo tego, że jazz jest w
Japonii niezwykle popularny, to ogranicza się ta
popularność jedynie do słuchania. (...) Jednocześnie, czy
ktoś słyszał o japońskim zespole stricte jazzowym, lub
tylko muzyku, który odniósł jakiś światowy sukces?
Toshiko Akiyoshi chociażby (wielka aranżerka i liderka
orkiestry, niegdyś nr 1 na świecie wg. down beatu), Terumasa
Hino i cała plejada frytowców o trudnych do zapamietania
nazwiskach. W Rosji też nie jest źle tylko kto chciałby
słuchać Rosjan i Japończyków, gdy w około tylu Amerykanów.

Pozdrawiam,

Adam
George
2007-01-19 20:26:17 UTC
Permalink
Toshiko Akiyoshi chociażby...
Adam, jaka z niej Japonka? Urodzona w Chinach w '29 roku, a już od 1945
mieszkająca na stałe w USA!
Terumasa
Hino...
Ten dla odmiany na stałe w USA od roku 1975. Nawet nie mam pewności, czy
posiada jeszcze japońskie obywatelstwo.
To tak jakbyś się upierał, że Zbigniew Brzeziński jest Polakiem! No
dobrze, trochę żartowałem, ale sporo racji mam, przyznasz?
:-)
Pozdrawiam,
J.
--
http://plieth.com
Adam Szulc
2007-01-19 21:03:56 UTC
Permalink
Użytkownik "George" napisał
Post by George
Toshiko Akiyoshi chociażby...
Adam, jaka z niej Japonka? Urodzona w Chinach w '29 roku,
a już od 1945 mieszkająca na stałe w USA!
Pisaleś o genach. Geny jej się nie zmieniły.

Pozdrawiam,

Adam
George
2007-01-20 13:09:44 UTC
Permalink
Post by Adam Szulc
Pisaleś o genach. Geny jej się nie zmieniły.
To się nazywa żelazna logika! A od niej przecież zaczęliśmy naszą
dyskusję. Czuję się zagoniony w kozi róg :-(
J.
--
http://plieth.com
pavbaranov
2007-01-20 10:21:13 UTC
Permalink
Post by George
Toshiko Akiyoshi chociażby...
Adam, jaka z niej Japonka? Urodzona w Chinach w '29 roku, a już od 1945
mieszkająca na stałe w USA!
Hmmm, to Makowicz nie jest już Polakiem ;)

Pozdr. - PB
Krzysiek 'jazzy' Inglik
2007-01-20 11:19:41 UTC
Permalink
Post by pavbaranov
Hmmm, to Makowicz nie jest już Polakiem ;)
Zdziwisz się, ale "Jazz Story In The Usa" (Peter Von Bartkowski Edition)
podaje, że Adam Makowicz urodził się w 1940 w Czechosłowacji, a do 1986 roku
jest amerykańskim obywatelem. O Polsce nic nie ma.
--
Krzysiek 'jazzy' Inglik @ http://GuitarZone.org
& http://slifka.net & http://MagazynGitarzysta.pl &
http://www.soundclick.com/bands/pagemusic.cfm?bandID=315523
Krzysiek 'jazzy' Inglik
2007-01-20 11:22:08 UTC
Permalink
a do 1986 roku...
Powinno być "od 1986 roku". Swoją drogą to ciekawe, jak jankesi widzą świat.
My doszukujemy się polskich korzeni u babki Clinta Eastwooda, a dla nich
wszyscy ważni ludzie to amerykanie.
--
Krzysiek 'jazzy' Inglik @ http://GuitarZone.org
& http://slifka.net & http://MagazynGitarzysta.pl &
http://www.soundclick.com/bands/pagemusic.cfm?bandID=315523
pavbaranov
2007-01-20 11:57:21 UTC
Permalink
Post by Krzysiek 'jazzy' Inglik
Swoją drogą to ciekawe, jak jankesi widzą
świat. My doszukujemy się polskich korzeni u babki Clinta Eastwooda, a dla
nich wszyscy ważni ludzie to amerykanie.
To "doszukiwanie się" korzeni związane jest z rozróżnieniem na tzw. ius
sangvini i ius soli. W Polsce, jeśli się nie mylę, od niepamiętnych czasów
obowiązywała pierwsza zasada, czyli prawo krwi, co oznacza, że jeśli
dziecko pochodzi od polskich rodziców, to jest Polakiem niezależnie od
miejsca urodzenia. Ius soli jest zasadą odwrotną, co oznacza, że jeśli
urodzi się na określonym terenie, to jest obywatelem tego państwa. Są
jeszcze państwa, które mieszają obie zasady, a zatem jeśli urodzi się
dzieciak mający rodziców z państwa X, to jest obywatelem tego państwa, ale
jak urodzi się w tym państwie (niezależnie od tego kim są jego rodzice),
będzie również obywatelem tego państwa. Do tego jeszcze dochodzą kwestie
przyjmowania obywatelstwa. Tym niemniej jednak nie ma to (za wyjątkiem ius
sangvini) nic wspólnego z "korzeniami".
A co do USA - oni muszą mieć przede wszystkim tych NAJ. Stąd też Einstein
był amerykańskim uczonym. Zresztą takich krajów jest nieco więcej.

Pozdr. - PB
pavbaranov
2007-01-20 11:52:13 UTC
Permalink
Post by Krzysiek 'jazzy' Inglik
Post by pavbaranov
Hmmm, to Makowicz nie jest już Polakiem ;)
Zdziwisz się, ale "Jazz Story In The Usa" (Peter Von Bartkowski Edition)
podaje, że Adam Makowicz urodził się w 1940 w Czechosłowacji, a do 1986
roku jest amerykańskim obywatelem. O Polsce nic nie ma.
Bo w istocie urodził się w Gnojniku, Czechosłowacja. Do roku 1986 był
jednak, chyba obywatelem polskim (może jest nim nadal), zaś pochodził -
jeśli się nie mylę - z polskiej rodziny. Fakt, że dziecko konsula polskiego
urodzi się w USA nie powoduje, że nie będzie Polakiem, ale... będzie też
Amerykaninem ;)

Pozdr. - PB
NP: The Doors - The Complete Matrix Tapes
George
2007-01-20 13:20:41 UTC
Permalink
Post by pavbaranov
Hmmm, to Makowicz nie jest już Polakiem ;)
I tak dalej. Szczególnie dobrze te niuanse narodowościowe widoczne są
jak się przeanalizuje listę z nazwiskami corocznych laureatów nagrody
Nobla. Rodzimych Amerykanów jest tam tyle co kot napłakał, chociaż
formalnie wszyscy oni występują w jednej amerykańskiej drużynie.
No, ale to dygresja oczywiście.
J.
--
http://plieth.com
j.kowalski
2007-01-20 04:38:45 UTC
Permalink
Post by George
Nie jestem przekonany, że jest to wynikiem zawodzącej logiki...
Może po prostu w Rosji nikt z tych najbardziej wrażliwych muzyków nie
załapał bakcyla jazzowego. Ale załapał i jest genialny, ale jest biedny
i mieszka w Krasnajarsku i nikt o nim nie wie...
Być może masz rację co do tego, że nie stworzono im (znaczy muzykom)
minimalnych choćby warunków do tego, aby zaistnieć jako muzycy jazzowi.
A może przyczyna jest dużo bardziej skomplikowana i zahacza wręcz o
predyspozycje genetyczne. Żeby nie być gołosłownym. Z tego co mi
wiadomo, to pomimo tego, że jazz jest w Japonii niezwykle popularny, to
ogranicza się ta popularność jedynie do słuchania. Występy światowych
jazzmanów nie są tam czymś wyjątkowym, a i sprzedaż płyt jazzowych
kwitnie - można sprawdzić choćby na japońskim eBayu. Kudy nam do takiej
ilości świetnych nagrań w sklepach. Jednocześnie, czy ktoś słyszał o
japońskim zespole stricte jazzowym, lub tylko muzyku, który odniósł
jakiś światowy sukces? Bo chyba Otomo Yoshihide's New Jazz Ensamble nie
pasuje ani z racji repertuaru, ani popularności?
J.
Makoto Ozone?
--
Używam klienta poczty Opera Mail: http://www.opera.com/mail/
pavbaranov
2007-01-20 10:20:17 UTC
Permalink
Post by George
Z tego co mi
wiadomo, to pomimo tego, że jazz jest w Japonii niezwykle popularny, to
ogranicza się ta popularność jedynie do słuchania.
Nie. Do grania również. Przeglądnij sobie (jeśli czegoś się z "krzaczków"
dowiesz) strony ich wytwórni płytowych. Wiele nazwisk, które nic nie mówią
na starym kontynencie. Z jakichś powodów, muzyka ta nie jest eksportowana
do nas. Być może ceny płyt, być może nakłady na reklamę nieznanych postaci
(co przy cenach płyt, jeszcze bardziej zwiększa ryzyko), a być może fakt,
że ich płyty sprzedają się w Japonii jak ciepłe byłeczki.
Być może też, problem jest bardzo prozaiczny i polega na znajomości języka.
Jakoś Europejczycy z rzadka uczą się japońskiego, a wbrew powszechnej
opinii, język angielski nie jest tak w Japonii bardzo powszechny, jakby się
to wydawać mogło. Np. w przypadku Satoko Fujii Quartet po angielsku dogadać
się można od biedy z połową tego zespołu. A i to w "porywach" ;)
Post by George
Jednocześnie, czy ktoś słyszał o
japońskim zespole stricte jazzowym, lub tylko muzyku, który odniósł
jakiś światowy sukces?
Być może nie będą to postaci z pierwszych stron gazet, ale od czasu, gdy nie
tylko z gazet zszedł był Miles Davis, to popularność jazzmanów nieco
inaczej chyba trzeba "mierzyć";):
- Masabumi Kikuchi
- Yosuke Yamashita (ba, nawet całę trio, w początku lat 70 dość popularne i
cenione na kontynencie, przynajmniej w światku ortodoksyjnego free)
- Satoko Fuji
- Natsuka Tamura
- Makoto Ozone
- Toshinori Kondo
Coś by się jeszcze znalazło, ale nie pamiętam w tej chwili. Wymieniam tych
muzyków, albowiem miarą pewnego sukcesu muzyka jest nagrywanie z bardziej
znaczącymi muzykami. Wszyscy ww. taki "sukces" mają za sobą.

Pozdr. - PB
George
2007-01-20 13:36:51 UTC
Permalink
Post by pavbaranov
Być może też, problem jest bardzo prozaiczny i polega na znajomości języka.
Jakoś Europejczycy z rzadka uczą się japońskiego, a wbrew powszechnej
opinii, język angielski nie jest tak w Japonii bardzo powszechny, jakby się
to wydawać mogło...
Dokładnie! Mój bliski kolega był kiedyś służbowo w Tokio aż przez 3
miesiące. Opowiadał po powrocie, że o ile w hotelu dało się jeszcze
porozumieć, to na ulicy, w sklepach, już ani - ani. W związku z tym
ogromnie ryzykowne było opuszczenie hotelu poza kontakt wzrokowy.
Post by pavbaranov
Być może nie będą to postaci z pierwszych stron gazet, ale od czasu, gdy nie
tylko z gazet zszedł był Miles Davis, to popularność jazzmanów nieco
- Masabumi Kikuchi
- Yosuke Yamashita (ba, nawet całę trio, w początku lat 70 dość popularne i
cenione na kontynencie, przynajmniej w światku ortodoksyjnego free)
- Satoko Fuji
- Natsuka Tamura
- Makoto Ozone
- Toshinori Kondo...
Dziękuję za nakierowanie na konkretne nazwiska. Na pewno z tej sugestii
skorzystam; nota bene nie pierwszy raz - jest to jeden z powodów dla
których grupę sobie bardzo cenię!
Wracając do sedna jednakże. Na ile fakt, że nie są to postaci z
pierwszych stron (jak sam przyznajesz) jest dowodem, że jest to jednakże
"druga liga" jazzowa? I nie chcę, aby zabrzmiało to jako pytanie
retoryczne. Raczej oczekuję od Adama, Pawła, czy innych, których imion
nie wymienię, a których wiedzę bardzo sobie cenię, aby zechcieli swoją
opinię wyartykułować.
Za co z góry dziękuję,
J.
--
http://plieth.com
pavbaranov
2007-01-20 14:05:15 UTC
Permalink
Post by George
Na ile fakt, że nie są to postaci z
pierwszych stron (jak sam przyznajesz) jest dowodem, że jest to jednakże
"druga liga" jazzowa?
Na nic ;) To są takiego samego formatu jazzmani, jak europejscy, czy
amerykańscy. Być może nazwiska ich są mniej znane. Spośród wymienionych
przeze mnie, namawiam do zapoznania się z twórczością Fujii, bo ciekawa
niezmiernie to pianistka i kompozytorka, oraz Yamashity, bo ciekawy i chyba
obecnie niedoceniany pianista.
Jeśli chodzi o tę pierwszą postać, rozrzut stylistyczny jej twórczości jest
olbrzymi, od japońskiego jazzrocka poprzez free jazz a na
trzecionurtowawych rzeczach skończywszy.
Jeśli chodzi o Yamashitę, to jego pierwsze trio, z którym dał się poznać, to
czyste, ortodoksyjne free z pobratymcami w postaciach Aylera i Brotzmanna z
ich wczesnych lat. Później jakby zelżał i rzeczy nagrane dla Verve są
bardzo komunikatywne i... po prostu dobre. Szczególnie warte są nagrania
ponoć inspirowane tradycją kuryjską (nie znam się na niej, więc nie
potrafię ocenić ile w tym prawdy). Tak czy inaczej do posłuchania na pewno
są nagrania New York Trio:
Kurdish Dance (z Lovano)
Dazzling Days (z Lovano)
Fragments 1999 (skład podstawowy)
Wind Of The Age (z R.Coltrane)
Ways Of Time (z Lovano)
Spider (znów podstawowe Trio)
Wymieniam je wszystkie, bo skutkiem zmian w katalogu Verve zaczynają być
trudno dostępne.
Nadto, jeśli ktoś lubi ostro frytowe granie, na Enji wydane jest "pierwsze"
trio.

Pozdr. - PB
NP: Michael Marcus - The Magic Door
KosciaK
2007-01-20 19:26:58 UTC
Permalink
Post by pavbaranov
Coś by się jeszcze znalazło, ale nie pamiętam w tej chwili.
Od siebie jeszcze dodam niejakiego Kazutoki Umezu. Jego Kiki Band na
koncercie był jak rozpędzona lokomotywa grająca świetną mieszankę
(progresywnego)rocka z jazzem.

pozdrawiam!
--
| / _ _ _ . _ | /
|/ / \ / \ / | / \ |/
|\ | | `-. | | |-| |\
| \ \_/ \_/ \_ | | | | \
pavbaranov
2007-01-20 19:58:42 UTC
Permalink
Post by KosciaK
Od siebie jeszcze dodam niejakiego Kazutoki Umezu. Jego Kiki Band na
koncercie był jak rozpędzona lokomotywa grająca świetną mieszankę
(progresywnego)rocka z jazzem.
A Kazutoki jest w istocie świetny. I znów problemy z dogadaniem się ;)

Pozdr. - PB
NP: The Doors - The Complete Matrix Tape 1

Adam Szulc
2007-01-19 17:37:11 UTC
Permalink
Użytkownik "George" napisał
Post by George
Post by Adam Szulc
Tak więc trudno żeby naród, który wydał Strawińskiego,
Szostakowicza (właśnie słucham kwartecików smyczkowych),
Prokofiewa, Czajkowskiego (nie przepadam) itd nie wydał
kilku dobrych jazzmanów. Nawet mając na uwadze cenzurę,
walkę z imperializmem i brak Murzynów.
Wniosek wydaje się być logiczny, ale w tamtym kraju
zawodzi też i logika.
Np. jak to możliwe, że naród, który dokonuje podboju
kosmosu nie potrafił wyprodukować choć jednego samochodu
osobowego, odbiornika TV, czy też zwykłego męskiego
garnituru na średnim europejskim poziomie?
Wszystko jest tak jak powinno i pasuje do układanki.
Strawiński i spółka zrodzili się spontanicznie, natomiast
rakiety (kosmiczne i SS-20) to było życie nad stan, właśnie
kosztem tych telewizorów i graniturów. To tak jakbym ja
jeździł Mercedesem z górnej półki i kupował sobie z
konieczności ubrania w lumpexach. Nie sposób też nie
wspomnieć o niezrównanym ustroju ekonomicznym. A z tego że
tworzył Szostakowicz nie wynikało, że dziesięciu tysiącom
osób więcej słoń na ucho nadepnął, a i szkolnictwo muzyczne
w Rosji też nie daje się porównać z gospodarka
komunistyczną.

Pozdrawiam,

Adam
pavbaranov
2007-01-20 10:08:26 UTC
Permalink
Post by pd
czy ktos moze mnie naprowadzic na jakis dobry rosyjski jazz?
Możesz przybliżyć, co rozumiesz pod sformułowaniem "rosyjski jazz"
(o "dobry" nie wspomnę, dla każdego "dobry" bywa inny, ale z tym sobie
poradzimy;)). Chodzi mi o to, czy "rosyjski" rozumiesz jako pochodzący z
obecnej Rosji, czy też byłego ZSRR. Pytam, bo ten drugi obszar wydał
zdecydowanie więcej dobrej muzyki jazzowej, niż obecna Rosja.
Post by pd
nurtuje mnie jak sie tzw. rosyjska dusza w jazzie odbila .. i jakos nie
wiem nic na ten temat. a moze cos takiego nie istnieje?
Szukaj ;)

Pozdr. - PB
mk
2007-01-20 18:10:12 UTC
Permalink
Post by pavbaranov
Możesz przybliżyć, co rozumiesz pod sformułowaniem "rosyjski jazz"
(o "dobry" nie wspomnę, dla każdego "dobry" bywa inny, ale z tym sobie
poradzimy;)). Chodzi mi o to, czy "rosyjski" rozumiesz jako pochodzący z
obecnej Rosji, czy też byłego ZSRR. Pytam, bo ten drugi obszar wydał
zdecydowanie więcej dobrej muzyki jazzowej, niż obecna Rosja.
Oto com znalazł na swojej półce z płytami
Dżaz-Ansaml "Allegro" - rukowaditiel Nikołaj Lewinowskij (brak składu)
Stairs To The Senenth Heaven - David Azarian Trio: Azarian (p), Gework
Geworkian (b), Grigory Balagian (dr)
David Tukhmanov STEPS - Alexander Barykin (voc, g), Alexei Smirnov (keybs),
Valentin Ilyenko (saxes, fl), Alexander Akinin (dr), Boris Zosimov (synth),
Valeri Gaina (g)
Utro Ziemli - Dżazowyj Ansambl Igora Brila: Igor Bril (p, ełka (?), vib,
czelesta), Aleksandr Osiejczuk (as, czelesta, prc), Nikołaj Batchin (tb,
prc), Aleksiej Nabatow (ts, perc), Jurij Andrejew (bg) Giennadij Striebkow
(bg), Arnold Gorochowskij (dr, perc), Gennadij Zajcew (dr)
An Orchestra Came - Jazz Ensemble Directed By Igor Brill
Gerge Gershwin popularnyje piesni - Leonid Cziżik (p), Aleksiej Kuzniecow
(g), Aleksiej Ispłatowskij (b)
Concerto Grosso - W. Ganielin (p, campanelli, g, electric g, tb, tamburyn),
W. Czekas'in (as, ts, bs, okaryna, flutes, cl, bass cl, v) W. Tarasow (dr,
tb, rabob (?))
Poi Segue - Vyacheslav Ganelin (p, basset, g, bugle, fl), Vladimir Chesakin
(saxes, tr, fl, perc, v), Vladimir Tarasov (perc, fl)
Liriczeskoje Nastrojenije - Walerij Kolesnikow (tb), Wiaczesław Nowikow (p),
Władimir Mołotkow (g), Aleksandr Christidis (dr)
Dżango - Aleksiej Kuzniecow (g), Nikołaj Gromin
Ten Years Later - Alexei Kuznetsow (g), Nikolai Gromin (g)
Dżazowyje Kompozycji - Vagif Mustafa-Zadeh (p), D. Kajfman (p), A. Dadaszjan
(dr)
Jazz Copositions (2 LPs) - Vagif Mustafa-Zadeh (p)
Utwierżdienije - Igor Nazaruk (p), Aleksiej Kuzniecow (g), Aleksiej
Ispłatowskij (b), Andriej Czernyszew (dr)
Pianographics - Igor Nazaruk (p)

Wszystko LPs z lat siemdziesiątych i osiemdziesiątych. Opisy albo cyrylicą -
wtedy nazwiska pisałem fonetycznie "po polsku", albo po angielsku i wtedy
przepisałem tak jak na płycie.

I jest to jazz nie tyle rosyjski, czy nie wyłącznie, co sowiecki

mk
Loading...